sobota, 24 kwietnia 2010

Dzień na plaży

Między Danang a Hoi An ciągnie się 30km piaszczysta plaża, szeroka na kilkadziesiąt metrów, z drobnym piaskiem i miejscami kołyszącymi się palmami. Piękną plażę doceniali już Amerykanie w czasie wojny chrzcząc ją mianem China Beach i umieszczając tu ośrodki wypoczynkowe dla swoich żołnierzy. Wynajęliśmy dziś rano skutery w naszym hotelu, który nazywa się Long Life i mamy nadzieję, że pobyt tu rzeczywiście zapewni nam długie życie. Plaża Cua Dai oddalona jest około 4km od starego miasta w Hoi An gdzie mieszkamy. Wzdłuż plaży ciągnie się droga do Danang a od niej odbijają prostopadle do morza małe dróżki, na końcu których znajduje się zazwyczaj knajpa, parking na skutery oraz wystawione na plaży parasole kryte bambusową strzechą i wygodne leżaki. Panie z knajpy donoszą na plażę zimne piwo oraz jedzenie. Po 3tygodniach jedzenia kalmarów i krewetek w najróżniejszych postaciach trudno będzie się przestawić teraz na schabowy z kapustą. Wiem jednak, że jajek nie będę jadł przez dłuższy czas, bo mamy je codziennie na śniadanie i czuję że niedługo sam zniosę jajko. Wczorajszy dzień był idealny na plażę, bo wiał silny wiatr, dzięki czemu nie było czuć za bardzo słońca, piasek też nie był nagrzany i można było sie na nim położyć. Woda idealna. Nic dziwnego, że wybrzeże Wietnamu to obecne ulubiona destynacja wypoczynkowa Japończyków, Koreańczyków i Australijczyków. Jest tu idealna pogoda, są piękne plaże i jest stosunkowo tanio. A słońce jednak opala, na co narzekaliśmy w Laosie, dziś przeglądając się w lustrze mogliśmy to naocznie stwierdzić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz