poniedziałek, 19 kwietnia 2010

Inne oblicza Hanoi

U nas nihil novi. Nie ruszaliśmy się za daleko od miasta, co by trzymać rękę na pulsie, gdyby naraz się okazało, że samoloty zaczęły latać. Niestety, nadal nie ma dobrych wieści. Europa stoi. Byliśmy rano w biurze AF, ale kłębił się tam taki tłum, że postanowiliśmy przyjść później. Ruszyliśmy odkrywać, nowe nieznane zakamarki miasta. Starą dzielnicę znamy już na pamięć, poruszamy się w gęstwinie wąskich uliczek jakbyśmy się tu urodzili. Pałeczkami do jedzenia wywijamy, tak, że jesteśmy w stanie złapać komara w locie. Zaczyna już brakować restauracji i knajp, w których byśmy jeszcze nie byli. Od wczorajszego poranka wróciła pogoda. Świeci słońce, jest ponad 30stopni. Odeszliśmy dziś od starej dzielnicy i poszliśmy w kierunku pałacu prezydenckiego i mauzoleum Ho Chi Minha. Po drodze trafiliśmy na bardzo fajne miejsce, uniwersytet wybudowany w 1070roku - Van Mieu - Quoc Tu Giam. Nauczano tu przed wiekami najzdolniejszych studentów z całego kraju, posługując się kanonami Konfucjusza, któremu poświęcona jest cała budowla. Potem byliśmy na placu defiladowym przed mauzoleum Ho Chi Minha, twórcy współczesnego Wietnamu. Byliśmy świadkami zmiany warty żołnierzy w białych paradnych mundurach. Wygłupiając się przed mauzoleum wodza, zostaliśmy ostrzeżeni gwizdkiem, żeby takich rzeczy nie robić. Wódz to dla nich więcej niż święty. Otaczany jest tu kultem jednostki jak kiedyś Stalin w Sowieckiej Rosji. W pobliżu znajduje się też pagoda wybudowana na jednym pniu drzewa. Taka chatka na kurzej stopie. Hanoi poza starą dzielnicą różni się zdecydowanie. Dzielnice postkolonialne mają szerokie aleje, szpalery drzew, duże gmachy rządowe pochowane są w parkach za kutymi ogrodzeniami. To zupełnie nowe oblicze miasta, odmienne od hałaśliwego, zatłoczonego centrum. Po południu byliśmy w biurze AF, żeby się dowiedzieć, że nic nie wiadomo. Jutro musimy się stąd gdzieś wyrwać dalej. Może na jakąś plażę ?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz