wtorek, 24 kwietnia 2012

Going Down

Poranek przywital nas deszczem. Uchylilem drewniane okiennice w naszej sypialni, zeby poczuc zapach kropel deszczu. Opady deszczu nastepowaly co kwadrans, raz bardzo intensywnie, zeby za chwile przejsc tylko w leciutki deszczyk. Bylo przyjemnie. Kiedy jedlismy na sniadanie nalesniki z ananasem, bananem i pomarancza przejasnilo sie i wyszlo slonce. Z miejsca zrobilo sie parno i goraco a smarowanie sie kremem w takiej sytuacji to prawdziwa meczarnia. Pierwszy zjawil sie ogrodnik, ktorego zona ponoc gotuje na zamowienie niezle dania, ale jeszcze sie nie skusilismy. Poki co gotujemy sami i jeszcze nam sie nie znudzilo. Ogrodnik zajal sie basenem, posprzatal opadle liscie a po chwili zjawila sie Sujeta. My natomiast zapakowalismy sie do auta i ruszylismy na poludnie wyspy. Mielismy w planach wizyte na plazy w Trou aux Biches, ale znowu sie zachmurzylo i szybko podjelismy decyzje zeby jechac do Flic en Flac. Mimo, ze na mapie to zaledwie okolo 30km to jazda zajela nam okolo 1,5h. Prawie jak jazda z Jozefowa do Warszawy kiedy spadnie snieg. Najwieksze korki panowaly w stolicy Port Louis, pewnie dlatego ze jedyna rozsadna droga z polnocy na poludnie przebiega przez centrum miasta, miedzy portem a wielka gora. Oczywiscie pogubilismy sie. Zjechalismy z autostrady w bok i zeby wyjechac znowu na prosta kluczylismy waskimi na dwa metry uliczkami osady polozonej u stop gory. Na uliczkach wylegiwaly sie ospale psy, siedzieli na gankach ludzie, zadnych znakow i pojecia gdzie jechac. Zasiegnelismy jezyka kilkakrotnie i w koncu udalo wrocic sie na wlasciwy szlak. Wiekszosc wyspy zajmuja plantacje trzciny cukrowej i nie inaczej wyglada droga do Flic en Flac. Jest zielono z obu stron szosy a niektore miejscowowsci sa naprawde atrakcyjne, chociazby swojsko brzmiaca miejscowosc Bambus. Ladne chodniki, trawniki, piekne rozlozyste drzewa przy drodze, ktore tworza swoimi konarami naturalny zielony tunel nad asfaltem. Przy drodze co chwile male stoiska z warzywami i owocami, necace swoim wygladem wzrok. Jakies trzy kilometry przed Flic en Flac posrodku pola trzciny cukrowej na skrzyzowaniu szos, wybudowano shopping mall rodem z Ameryki Polnocnej. Parterowe ekskluzywne sklepy, restauracje, obok mniej ekskluzywny ale jakze amerykanski KFC - drive thru a w tle przepiekna sceneria zielonych wzgorz. Flic en Flac robi bardzo pozytywne wrazenie. Fajna turystyczna miejscowosc ciagnaca sie przez kilka kilometrow, wzdluz pieknej, szerokiej piaszczystej plazy. Duza ilosc apartamentow i domkow na wynajem, sklepikow, boutikow i restauracji. Glowny atut to jednak plaza z czysta , przezroczysta woda, oslonieta od ocenu rafa koralowa. A dla pasibrzuchow przy plazu kilka budek z jedzeniem i piciem. Pragnienie zaspokoilismy swiezym orzechem kokosowym a glod pierozkami samossa. Na plazy kosztowaly 20rupii za 5 sztuk, czyli okolo 40groszy za sztuke. Jako przekaska do piwa na plazy nie ma nic lepszego. Pogoda nam dopisala, wyszlo slonce i dzieciaki ruszyly do budowania zamku z piasku a my poszlismy plywac z maska i rurka. Rybek niestety nie bylo zbyt wiele, pojawilo sie kilka sztuk w barwnych, egzotycznych zolto czarnych paskach i kilka jezowcow ale generalnie zeby cos wiecej zobaczyc trzeba chyba wyplynac daleko w morze. Zostalismy tu do poznego popoludnia i wrocilismy do siebie do Mon Choisy na czwarta. Krotkie zakupy w Grad Baie w hypermarkecie i nie minela godzina jak smazylismy na kolacje kalmary z czosnkiem, male krewetki obtoczone w mace smazone na glebokim tluszczu i jakas ichniejsza salate z sosem czosnkowo ostrygowym. Do tego ryz z warzywami z wczoraj. Zapadl zmrok i w basenie trwa wojna dzieciakow ze Zbyszkiem. Jest przyjemnie cieplo, siedzimy na werandzie popijamy zime piwo Phoenix, w powietrzu unosi sie zapach roslinnosci z ogrodu. Po scianie naszego domku biegaja male jaszczurki. Jest idyllicznie.

1 komentarz:

  1. Super :) az wracaja wspomnienia jak sie czyta Twoje wpisy. Polecam jeszcze wyprawe na te gore, ktora jest w Port Louis, super widok na cale miasto, wjedziecie tam samochodem. No i katamaranik obowiazkowo, phoenix smaczny dobry lajtowy browarek. Jak my bylismy to butelka rumu wychodzila okolo 17zl :)

    OdpowiedzUsuń