sobota, 28 kwietnia 2012

To w końcu drogo czy nie ?

Najbardziej przed wyjazdem obawiałem się, że będzie na wyspie drogo, raz że to taka ekskluzywna destynacja, dwa że znajomi z pracy którzy ostatnio tu byli narzekali bardzo na wysokość cen. Kupując w dużych supermarketach nie jest jednak tak źle, ceny są takie same albo niższe niż w Polsce. Małe sklepiki mają czasem dwukrotnie wyższe ceny. No i istnieje zasada, że na wybrzeżu jest najdrożej. Poniżej spisałem przykładowe ceny produktów kupowanych w supermarkecie. (W czasie naszego pobytu 1PLN wynosił około 9,1MUR) piwo Phoenix 0,33l - 25rupii + 6rupii zastaw za butelkę, piwo Phoenix 0,33l w puszce - 38rupii, piwo Phoenix 0,65l - 48rupii + 12rupii zastaw za butelkę, Coca Cola 2,25l - 46rupii, Soki owocowe 1l - między 30 a 50rupii, Krewetki 0,5kg - 150rupii, Kalmary krojone 0,5kg - 142rupii, Szynka konserwowa 100g - 26rupii, Salami 100g - 27rupii, Bagietka 400g - 10rupii, ser żółty cheddar - 250g - 60rupii, frytki mrożone 1kg - 100rupii, jajka 12szt. - 84rupii, ryż biały basmati - 2,5kg - 115rupii, Kurczak świeży cały za 1kg - 122rupii, kurczak upieczony na rożnie za 1kg - 240rupii, Rum Green Island 1l - 300rupii (podobno najlepszy lokalny rum na Mauritiusie), najtańszy rum 0,7l - 190rupii, wina białe i czerwone 0,7l - około 200-400rupii. Warzywa lepiej kupować na straganach w wioskach. Są tańsze i lepszej jakości niż te w dużych sklepach. Aczkolwiek wszystkie warzywa jakie tu spotykamy z wyglądu nie zachwycają. Smakują doskonale ale wyglądają marnie. Pomidorki są malutkie, limonek nie widziałem nigdzie, chyba tu nie występują, są za to zielone cytryny. Pomarańcze też są zielone. Ogórki natomiast są pękate, widokiem przypominają bakłażany ale są żółte. W środku mają duże pestki. Na wyspie rośnie dużo drzew mango, ale to niestety jeszcze nie jest sezon na zbiory. No i jeszcze słówko w kwestii ryżu. Mnogość hindusów na wyspie zobowiązuje. Półki sklepowe z ryżem uginają się od ilości odmian i rodzajów tego zboża. Tak jak w Polsce, w sklepie całą długość zajmują kasze, makarony i mąki, tak tutaj długie regały wypełnione są różnorakimi opakowaniami ryżu. Głównymi dostawcami są Pakistan, Indie i Wietnam. Kupiliśmy 2,5kg worek ryżu basmati z Pakistanu. Ten ryż a to co możemy kupić w Polsce to dwa różne światy. To tak jakby porownywać diament z węglem, niby to samo ale jednak różni się diametralnie. Ryż na Mauritiusie ma długie twarde ziarna, które nie rozgotowują się i nie zlepiają. Wystarczy wrzucić do garnka na 1 porcje wody, 3/4 porcji ryżu. Po około 12 minutach od zagotowania pod przykrywką na średnim ogniu ryż jest gotowy. Cała woda zostaje wchłonięta przez ziarna, te pęcznieją, ryż pachnie wspaniale, każde ziarenko jest osobno, pysznie smakuje. Gdybym mógł zabrałbym ze sobą do Polski kilka 20kg worków ze sobą. Jeśli chodzi o ceny w restauracjach to na północnym wybrzeżu trudno zjeść jest obiad w knajpie poniżej 450rupii od osoby. Cena ta dotyczy tzw. oferty dnia i obejmuje zazwyczaj jakąś sałatkę/zupę, główne danie czyli kurczak/ryba z ryżem i na deser powiedzmy smażony banan/ananas. Taki sam zestaw w glębi lądu, np. w miasteczku Pamplemousses gdzie zwiedzaliśmy Ogrody Botaniczne, kosztował już 280rupii od osoby. Cena posiłku nie obejmuje napojów, soft drinki 0,33l w knajpach kosztują od 60rupii wzwyż, a piwo 0,33l od 90 rupii wzwyż. Powyższe ceny dotyczą tak jak wspomniałem wybranych ofert dnia. Jeśli ktoś zdecyduje się zamawiać z menu, to końcowy rachunek może być dość słony. W naszym domku na korkowej tablicy wiszą różne reklamówki i rachunki z knajp, które zostawiali kolejni turyści. Rachunki w restauracjach w Grand Baie czy Trou aux Biches są zazwyczaj powyżej 2200rupii dla 2 osób, czyli około 240zlotych za posiłek. Wynajęcie samochodu to oficjalnie około 45eur za dzień, ale można to zrobić taniej, wynajmując np. samochód w tym samym miejscu gdzie się mieszka. My wynajęliśmy samochód od syna Guneego i zapłaciliśmy równowartość około 21eur za dzień. Samochód czy skuter bardzo się przydają na wyspie. Wszędzie jest tu w sumie niedaleko i wzdłuż dróg kursują często minibusiki oraz duże autobusy stanowiące lokalny środek transportu. Niemniej jednak jak się mieszka trochę na uboczu głównych ośrodków turystycznych i trzeba dojechać do sklepu, pojeździć na różne plaże, zwiedzić wyspę nawet w najdalszych jej punktach to własny środek transportu jest nieodzowny. Trzeba pamiętać że ruch jest lewostronny a przestrzeganie przepisów drogowych jest sprawą umowną. Policji jest dużo, ale zajmuje się głównie sterowaniem ruchu w zatłoczonych miastach. Dzisiejszy dzień spędziliśmy jak przystało na typowo wakacyjny dzień. Po śniadaniu rozłożyliśmy się wokół basenu, pływaliśmy, opalaliśmy się, czytaliśmy książki. Południe minęło na niczym niezakłóconym lenistwie. Mieliśmy pojechać gdzieś na lody, ale zupełnie nam się nie chce. Justyna ze Zbyszkiem od godziny ustalają, co kupią do jedzenia i picia na następne kilka dni, kiedy już zwrócimy samochód. Oddają się temu zajęciu z niezwykła pasją. Czasem rozmowa o jedzeniu nie ustępuje samej uczcie. Nigdzie się dziś nie ruszamy, najwyżej pójdziemy na plażę obejrzeć zachód słońca. Tak też zrobiliśmy, poszliśmy na chyba najdłuższą plażę na wyspie, która znajduje się w Mon Choisy, jakieś 100metrów od naszego domku. Jest tu chyba najfajniejszy piasek do budowania zamków jaki dotąd znaleźliśmy, choć jak dla mnie minusem jest brak palm. Przy zachodzącym słońcu wychyliliśmy nieśmiertelnego Phoenixa i o zmroku wróciliśmy do domku na obfitą kolację. Kładziemy się dziś wcześniej spać żeby jutro raniutko wstać i jechać na druga stronę wyspy. W ramach ciekawostki wysłuchaliśmy jeszcze na Youtubie tylko zespołu BayerFull w utworze "wszyscy Polacy..." w wersji chińskiej...taka egzotyczna kołysanka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz